30.01.2012

System

rozmowa z Andrzejem Gąsiorowskim

- Jak się robi duże pieniądze? 
- Nie dochodzi się do pieniędzy drogą jednej operacji; ani przez kradzież, ani przez szmugiel, w ogóle przez nic, co ma krótkie nogi. Według nas do pieniędzy dochodzi się systemem, utywając intelektualnych metod kalkulacji. Podstawą musi być istniejący system ekonomiczny. Czego by nie powiedzieć o Leszku Balcerowiczu, bo mogą być różne zdania, ja iestem za. Dlatego, to jest to pierwszy facet, który stworzył podwaliny systemu rynkowego. Jakie by one nie były, to już są. Niestety, przez to czterdzieści lat czekania na rozwalenie komuny każdy myślał, że jak przyjdzie kapitalizm, to zaraz będą automaty do rozdawania dolarów. To był błąd. System rynkowy trzeba umieć wykorzystać. Jest on szansą dla tych, którzy potrafią tworzyć w nim inne systemy. Tak było wszędzie; w Stanach, w krajach kapitalistycznych. Ludzie mu­sieli mieć matrycę, w której zaczęli się powielać. A w Polsce? Ci, którzy byli przed nami, którzy mieli już więcej pieniędzy - utopili się. Dlaczego? Bo nie wytworzyli systemu, który byłby wtórnym etapem wobecec tego pierwotnego. Mówię o całej masie firm, w których pracowałem, z którymi miałem kontakty. W tamtych czasach, przed Balcerowiczem, miały one już tawar wartości kilkuset miliónów dolarów. 
- Co wam dał plan Balcerowicza? 
- Przede wszystkim, uwierzyliśmy, że jakiegokoiwiek pro­gramu by nie przyjął, musi się udać. Po prostu, nic innego nam nie zostato - jakieś ryzyko musi być. Założenie, że to się nie uda prowadziło do nikąd. Gdyby parametry rozjechały się wcześniwej, to załamalibyśmy się razem ze zmianami. Opierało się to po prostu na założeniu i na niczym więcej. Taka była rzeczywistość. Z początku myślałem, że to jest nielogiczne - oprocen­towanie lokat miesięcznie na 40 procent. W tym momencie nie bardzo rozumiałem, o co tu chodzi. Ale dosziiśmy do jednego wniosku, że teraz inwestowanie w cokotwiek to zwykłe topienie